Krótko, zwięźle i na temat, czyli pożegnanie 2017 roku
Jak co
roku, staram się zebrać wszystko do jednego worka i zrobić krótkie podsumowanie
ubiegłych 12 miesięcy. Przyznam szczerze, że nie lubię tego robić. Jednak z
biegiem czasu, fajnie tak sobie zerknąć wstecz i powspominać, zobaczyć nasze
wzloty i upadki, wyciągnąć z tego wnioski. A tych w ubiegłym roku trochę się
nazbierało. :)
Niektórzy,
wraz z wybiciem 1 stycznia Nowego Roku, chcieliby ten stary wymazać całkowicie
z pamięci. Oddzielić go grubą krechą i po prostu zapomnieć. W moim przypadku,
ubiegły rok przypominał trochę roller coaster.
Zarówno w życiu prywatnym, ja i w pracy z psem. Trochę się namieszało,
czasami zrobił się mały kocioł, ale jak to w życiu bywa, nic nie dzieje się bez
przyczyny. Chwilowo blog był zawieszony. Od lipca zaczęłam pisać posty na nowej
platformie. I tak już pozostanie. Tak sobie myślę, że w tym roku wybija mi 8
lat, od momentu gdy zaczęłam prowadzić swojego bloga. Jeszcze dwa i mamy
dekadę. :)
Jeśli
chodzi o psie kwestie – starty w dogtrekkingach były, zabawa i treningi były,
podróże były, wakacje z psem były. Udało się spełnić marzenie i pojechać z Karo
nad morze, o czym pisałam --> tutaj <-- W grudniu ćwiczyliśmy na dwudniowych warsztatach z
Paulą Gumińską – mnóstwo pozytywnej energii i ogromna ilość wiedzy do przyswojenia.
Mimo, że trochę odpuściłam psu w treningach, nie nudziliśmy się. Spacery –
głównym celem w tamtym roku, było pobicie naszego rekordu spacerowego z 2016
roku. Cóż, nie udało się… W 2017 roku przeszliśmy 1972,12 km., czyli mniej o
186 km. Chociaż ten rok zapowiada się trudniej, głównie ze względu na obronę
pracy dyplomowej, nie mam zamiaru się poddawać. Spacery, treningi, zabawy z
psem, stają się takim małym promyczkiem w całej tej codzienności. Bo kto inny,
potrafi tak dobrze rozwiać wszystkie smutki i troski, merdając wesoło ogonkiem
i ciesząc się z każdej chwili ze swoją Pańcią? :)
Podsumowując, czy ubiegły rok był dobry? Zdecydowanie tak. Prywatnie
narzekać nie mogę, psiarsko – raczej też nie, chociaż zawsze znajdzie się
jakieś ale… ;) Jednak biorąc pod uwagę mój wieczny brak czasu, nie było
najgorzej. W nowy rok wchodzę z mnóstwem pozytywnej energii i z wieloma planami
na kolejne 12 miesięcy… Tak więc bye bye
2017…!
Komentarze
Prześlij komentarz