III Mistrzostwa Małopolski w Dogtrekkingu
Tegoroczne Mistrzostwa odbyły się 21.10.2017 roku w Dolinie Będkowskiej
pod Krakowem. Już na wstępie powiem, że były one najbardziej wymagające ze
wszystkich zawodów, w których brałam udział. Tyle szczęścia, że pojechałam z
koleżanką i jej psiakiem, inaczej już przy drugim punkcie kontrolnym bym
poległa. :D
W Dolinie Będkowskiej kiedyś już byliśmy. Jednak nie udało
nam się przejść nigdzie, niż po głównym „trakcie” prowadzącym do Brandysówki.
Głównie kręciliśmy się w jednym miejscu, nie schodząc za bardzo z trasy. I tak,
w ubiegłą sobotę zobaczyłam inne oblicze dolinek krakowskich. Hardcorowy,
wymagający, ale piękny krajobraz, głównie ze względu na jesienną kolorystykę.
Mimo dość niesprzyjających warunków (szczególnie
utrzymującej się, wieczornej mgły) dotarłyśmy bezpiecznie na miejsce. Do
Brandysówki dojechałyśmy jakoś po godzinie 9. Nasz start zaplanowany był na godzinę 10,
więc szybka odprawa weterynaryjna, odebranie pakietu startowego i byłyśmy
gotowe do drogi. Pierwsze wrażenie po zobaczeniu mapy – jesteśmy „gdzieś”. :D
Dodatkowo organizatorzy zapewnili nas, że trasa jest tak zaplanowana, by się
zgubić. Nie raz i nie dwa… Czy się zgubiliśmy? Trudno powiedzieć… Na pewno w
kość dało nam szukanie punktów, które, jak się okazało, mogły być umieszczone w
odległości 20 metrów, niż punkt zaznaczony na mapie. Tak więc szukaj człowieku
hasła w lesie, mniej więcej jak igły w stogu siana. :D Po wyjściu z wąwozu
(pierwsza mini wspinaczka zaliczona!), przy pierwszym meeega stromym podejściu
(ponoć można było iść naokoło), zgubiłyśmy długopis. :D W tym momencie
zwątpiłam po raz pierwszy! Przy każdej próbie pożyczenia czegoś do pisania,
można było liczyć się ze spiorunowaniem wzrokiem. Mimo to dziękuję wszystkim,
którzy byli względem nas wyrozumiali. ;-) Koniec końców, poradziłyśmy sobie
same i zapisałyśmy hasła kredką do oczu. :D Trzeba sobie jakoś radzić… Dodatkowo,
koleżanka zgubiła kartkę do zapisywania haseł i musiała się wracać, aż do
jednego z punktów kontrolnych. Drugie zwątpienie dopadło mnie prawie na finiszu,
czyli w trakcie zejścia z Sokolicy… Masz przed sobą strome zejście i psa, który
zamiast na ciebie czekać, ciągnie jak parowóz, mniej więcej jakbyśmy szli pod
górkę. :D A trzeba było iść polami! Ogólnie trasa wymagała dobrej kondycji
fizycznej – zarówno u człowieka, jak i u psa. Przeżycia niesamowite! A po
zejściu na metę i doczołganiu się do samochodu, czekała na nas gorąca herbata w
termosie. :D Jak brakowało tego na trasie! Po odpoczynku (by przypadkiem nie
zamarznąć) i dodaniu sobie energii, podreptałyśmy jeszcze obejrzeć okolicę. O
dziwo, psy miały siłę jeszcze pobiegać, a my miałyśmy chwilę na porobienie
fotek. :-)
Trochę przygód, wspaniali ludzie, super atmosfera,
niezapomniane emocje… Czego chcieć więcej? Polecamy tą aktywność każdemu, kto
uwielbia długie wędrówki z psem i lubi czasami poczuć dreszczyk emocji. ;-)
Trochę adrenaliny przyda się każdemu, a satysfakcja jaka towarzyszy człowiekowi
przy dojściu na metę i pokonaniu całej trasy – bezcenna!
Nasz czas przejścia całej trasy, liczącej około 15 km,
wyniósł 3:07:45 min. Dało nam to 11 miejsce na 25 w mojej kategorii. Wynik jak
najbardziej zadowalający. Na tyle przygód jakie nas spotkały, na tak wymagającą
trasę, nie mogłam sobie wymarzyć lepszego czasu. Ogromne gratulacje dla
organizatorów za przygotowanie trasy! Mile spędzony czas i odrobina adrenaliny,
pozwoliły całkowicie się odstresować. Czy było warto? Tak! Tym samym, kończymy
nasz sezon dogtrekkingowy. A na kolejnych zawodach, widzimy się w przyszłym
roku. ;-)
Uwielbiam gdy ktoś pisze relacje z dogtrekkingów, bo tak bardzo chciałabym sama wziąć w nich udział. :D Chyba taka impreza bez przeżyć nie ściągałaby na kolejne edycje tych samych uczestników i coraz to nowych osób. ;)
OdpowiedzUsuńWięc dlaczego nie spróbujesz? :) Kiedyś musi być przecież ten pierwszy raz! :)
UsuńOj tak, zgadza się. W zasadzie na każdym dogtrekkingu, w którym biorę udział, spotykam kilku stałych uczestników, a i nowych stale przybywa. ;-)
Do tej pory nie bardzo miałam z jakim psiakiem wziąć udział (seniorka jamniczka), a od 3 miesięcy mam nowego psiaka i na razie próbujemy się dogadać i poznać. ;) Ale w planach mam wzięcie udziału w jakimś dogtrekkingu w przyszłym roku. ;) Oby się udało :)
UsuńW takim razie trzymam kciuki, by w przyszłym roku się udało. :-)
Usuń