Co u nas słychać?


Czasami zdarza się tak, że życie zaskakuje nas wieloma nieprzewidzianymi scenariuszami. Myślimy jedno, a dzieje się drugie... Są sytuacje, na które nie mamy większego wpływu i musimy podejmować takie, a nie inne decyzje. Przyznam, że nigdy nie sądziłam, że będę zmuszona zawiesić bloga, a tak się niestety stało. Podczas tych czterech miesięcy niewiele się wydarzyło. Studia zobowiązują, mniej czasu na robienie tego, co się kocha. Tak, całymi dniami siedziałam na uczelni przechodząc z jednych zajęć na drugie… Trudno było cokolwiek naskrobać podczas czekania na zajęcia czy siedząc na wykładach. Kto studiuje/studiował, ten wie co mam na myśli… ;-) Człowiek próbował skupić myśli w jedno, ale niestety nie zawsze się dało :P A teraz przejdźmy do rzeczy…

25 marca wyruszyliśmy na nasz pierwszy w tym sezonie dogtrekking – Zwierzęta dla Ludzi - Zaprzęg Życia – Dogtrekking. Miał miejsce w Jaworznie, a ja wraz z siostrą wystartowałam w kategorii rodzinnej na dystansie 10 km. Zawody te były połączone z wyścigami psich zaprzęgów i miały charakter charytatywny – pieniądze zebrane z wpisowego w całości przekazano na pomoc w leczeniu Mirka Piecko, zawodnika psich zaprzęgów oraz członka Stowarzyszenia Psich Zaprzęgów Travois.  Atmosfera jak zawsze wspaniała (i niezapomniana!), a każdy kto stanął na mecie był wygranym. Każdy z zawodników, który dotarł na metę, otrzymał pamiątkowy medal. Tutaj nie było przegranych, wszyscy, którzy chcieli uczestniczyć w tym wspaniałym wydarzeniu, pomogli – przekazali cegiełkę na leczenie pana Mirka. Trzymamy kciuki i łapki za pozytywne zakończenie tej historii oraz za szybki (w miarę możliwości) powrót do zdrowia!


Kwiecień i maj to czas całkowitego zawieszenia pomiędzy tym co chciało się robić, a tym co mogło się robić. W miarę możliwości starałam się brać psiaka na dłuższe spacery, szczególnie podczas świąt i majówki, która notabene była zupełnie inaczej zaplanowana niż faktycznie wyszło.

W czerwcu skusiłam się na studyjną sesję zdjęciową z moim Futrem. Przed egzaminami na uczelni należało się porządne odstresowanie. Nowe doświadczenie i frajda – tak można by to podsumować w jednym zdaniu. Myślałam, że Karo będzie jakoś onieśmielony, ale gdzie tam! Czuł się jak ryba w wodzie! Chyba wyrósł mi mały psi gwiazdor, gdzie blaski fleszy to jego żywioł! Gwiazda rodem z Hollywood! :D Zaskoczył mnie swoim baaardzo pozytywnym zachowaniem i opanowaniem. Ładnie współpracował, wykonywał sztuczki i na szczęście nie zbłaźnił swojej Pańci przed fotografem. ;D  Ogromna piątka dla niego!



Nie każdy wie, bądź nie każdy pamięta, że w tym roku staramy się pobić nasz spacerowy wynik z ubiegłego roku. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku i z głową! Jesteśmy na dobrej drodze – w wakacje nadrabiamy kilometry, a w roku akademickim, gdy tylko to możliwe, uciekamy na łono natury! W tamtym półroczu, licząc od stycznia do czerwca, przetuptaliśmy już 818,22 kilometry! Biorąc pod uwagę mój nieziemsko ogromny brak czasu, wynik zadowalający. Przed nami kolejne pół roku i kolejne kilometry w nogach i łapkach. Czy pobijemy nasz poprzedni wynik? Zobaczymy.

Nasze plany na dalszą część wakacji? Niedługo uciekamy na kilka dni na Śląsk, gdzie mam nadzieję, spotkamy się z kilkoma znanymi już psimi ogonkami. A może poznamy jakieś nowe? ;-) Następnie jedziemy nad morze i będziemy szaleć po plaży, taplać się w morzu, spacerować po łąkach i wdychać świeże, czyste powietrze! Ot, czego nam potrzeba!

Komentarze

Popularne posty